11.02.2017, 02:37
Cześć
Mam na imię Kamil. Własne pszczoły posiadam od 2014 roku. Wcześniej przez około 2 lata nabierałem wiedzy teoretycznej. Start był bardzo ciężki, mimo posiadanej wiedzy teoretycznej nie wiedziałem jak wykorzystać ją w praktyce. Dodatkowym utrudnieniem były ule leżaki "wielkopolskie" z których każdy miał inny rozmiar ramki, a ramka typowo wlkp nie mieściła się w żadnym
Pochłonięty pszczelarstwem (mimo zniechęcania przez o zgrozo prezesa związku pszczelarskiego) zrobiłem swój pierwszy ul wlkp stojak, drewniany ocieplany. Wiedziałem, że to nie jest takie trudne. W późniejszym czasie zrobiłem jeden ul na ramkę wlkp 18cm, bo stwierdziłem, że dwa rodzaje ramek (pomijając 3 nieszczęsne leżaki) zaczynają mnie ograniczać. Choć tak na prawdę nie wiem czemu, ale chciałbym iść w kierunku langstrotha 3/4. Póki co jednak 2 leżaki udało się przerobić żeby weszła w nie ori ramka wlkp. Mam też kilka bardzo starych, ocieplanych stojaków wlkp, które czekają na pomalowanie i pszczoły (już wiem żeby nie wypalać wnętrza).
Pszczoły wiele mnie nauczyły, dostarczyły sporo emocji, a czasem adrenaliny. Mimo kompletnego braku doświadczenia chętnie jeździłem ściągać rójki z przeróżnych miejsc. Najbardziej pamiętam wyciąganie pszczół ze szczytu dachu piętrowego domku. Właściciel pozwolił usunąć część podbitki i powiedział, że sam sobie później to naprawi. Bardzo jestem wdzięczny jemu i jego żonie, bo "pszczelarz" który był przede mną powiedział, że nie da rady wyciągnąć tych pszczół i polecił ich otrucie!!
Z różnych względów jestem w UK od ponad roku, a moimi pszczołami zaopiekował się kolega, którego przyuczam pszczelarstwa na tyle ile mi pozwala moje doświadczenie. Jedna rodzinka niestety osypała się. Na szczęście zjeżdżam do Polski już niedługo (oby na stałe) i będę mógł sprawdzić co przyczyniło się do śmierci rodzinki.
Na forum jestem już od jakiegoś czasu, generalnie jako bierny "słuchacz", choć nie ukrywam miałem długą przerwę. Do tej pory moje pszczoły były niestety traktowane amitrazą w tabletce, ale to że jestem na tym forum nie dzieje się ze zwykłej ciekawości.
Podczas swojej pszczelarskiej drogi natrafiłem na wiele opinii na temat hodowli pszczół, z niektórymi się zgadzałem, z innymi nie. Z czasem pszczelarze, których uważałem za autorytet stali się w moich oczach największymi wrogami pszczół. Zacząłem dostrzegać problem chorób pszczelich, który z roku na rok nawarstwia się i stwierdziłem, że jak tak dalej pójdzie to za wyginięcie pszczół będzie odpowiedzialny tylko i wyłącznie człowiek, bo nie dał pszczołom szansy na samodzielną walkę.
Ja od początku mojej przygody z pszczołami nie byłem nastawiony na pozyskiwanie ogromnych ilości miodu, największą radość dostarcza mi zwykły przegląd gniazda i obserwowanie jak rodzina się rozwija i radzi sobie z różnymi przeciwnościami. Tym łatwiej będzie mi wdrażać na mojej pasiece założenia tego forum, choć nie ukrywam widzę pewnie bariery, ale powoli się z nimi oswajam.
Bardzo szybko wyleczyłem się z wymiany matek na "rasowe", na moje szczęście jedyna w moim życiu wymiana 3 matek wyraźnie nie spodobała się robotnicom
Lubię moje kundelki, a najbardziej rodzinkę, która zakitowała prawie cały wylotek i nie pozwala do siebie podejść.
Jeżeli wszystko dobrze pójdzie powinienem zacząć sezon z 5 rodzinami pszczelimi. Będąc dobrej myśli, nie licząc obcych rójek może uda się zazimować 10, może 15 rodzin? Ja jestem w stanie obsłużyć dowolną ilość rodzin
Ledwo liznąłem pszczelarstwa, a snuję opowieści jak bym robił to od lat
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów, w szczególności założycieli. Dzięki, że dzielicie się za darmo swoją wiedzą. Bardzo dobrze, że jest coraz więcej ludzi, którym zależy na pszczołach, a nie na produktach pszczelich.
Mam na imię Kamil. Własne pszczoły posiadam od 2014 roku. Wcześniej przez około 2 lata nabierałem wiedzy teoretycznej. Start był bardzo ciężki, mimo posiadanej wiedzy teoretycznej nie wiedziałem jak wykorzystać ją w praktyce. Dodatkowym utrudnieniem były ule leżaki "wielkopolskie" z których każdy miał inny rozmiar ramki, a ramka typowo wlkp nie mieściła się w żadnym

Pochłonięty pszczelarstwem (mimo zniechęcania przez o zgrozo prezesa związku pszczelarskiego) zrobiłem swój pierwszy ul wlkp stojak, drewniany ocieplany. Wiedziałem, że to nie jest takie trudne. W późniejszym czasie zrobiłem jeden ul na ramkę wlkp 18cm, bo stwierdziłem, że dwa rodzaje ramek (pomijając 3 nieszczęsne leżaki) zaczynają mnie ograniczać. Choć tak na prawdę nie wiem czemu, ale chciałbym iść w kierunku langstrotha 3/4. Póki co jednak 2 leżaki udało się przerobić żeby weszła w nie ori ramka wlkp. Mam też kilka bardzo starych, ocieplanych stojaków wlkp, które czekają na pomalowanie i pszczoły (już wiem żeby nie wypalać wnętrza).
Pszczoły wiele mnie nauczyły, dostarczyły sporo emocji, a czasem adrenaliny. Mimo kompletnego braku doświadczenia chętnie jeździłem ściągać rójki z przeróżnych miejsc. Najbardziej pamiętam wyciąganie pszczół ze szczytu dachu piętrowego domku. Właściciel pozwolił usunąć część podbitki i powiedział, że sam sobie później to naprawi. Bardzo jestem wdzięczny jemu i jego żonie, bo "pszczelarz" który był przede mną powiedział, że nie da rady wyciągnąć tych pszczół i polecił ich otrucie!!
Z różnych względów jestem w UK od ponad roku, a moimi pszczołami zaopiekował się kolega, którego przyuczam pszczelarstwa na tyle ile mi pozwala moje doświadczenie. Jedna rodzinka niestety osypała się. Na szczęście zjeżdżam do Polski już niedługo (oby na stałe) i będę mógł sprawdzić co przyczyniło się do śmierci rodzinki.
Na forum jestem już od jakiegoś czasu, generalnie jako bierny "słuchacz", choć nie ukrywam miałem długą przerwę. Do tej pory moje pszczoły były niestety traktowane amitrazą w tabletce, ale to że jestem na tym forum nie dzieje się ze zwykłej ciekawości.
Podczas swojej pszczelarskiej drogi natrafiłem na wiele opinii na temat hodowli pszczół, z niektórymi się zgadzałem, z innymi nie. Z czasem pszczelarze, których uważałem za autorytet stali się w moich oczach największymi wrogami pszczół. Zacząłem dostrzegać problem chorób pszczelich, który z roku na rok nawarstwia się i stwierdziłem, że jak tak dalej pójdzie to za wyginięcie pszczół będzie odpowiedzialny tylko i wyłącznie człowiek, bo nie dał pszczołom szansy na samodzielną walkę.
Ja od początku mojej przygody z pszczołami nie byłem nastawiony na pozyskiwanie ogromnych ilości miodu, największą radość dostarcza mi zwykły przegląd gniazda i obserwowanie jak rodzina się rozwija i radzi sobie z różnymi przeciwnościami. Tym łatwiej będzie mi wdrażać na mojej pasiece założenia tego forum, choć nie ukrywam widzę pewnie bariery, ale powoli się z nimi oswajam.
Bardzo szybko wyleczyłem się z wymiany matek na "rasowe", na moje szczęście jedyna w moim życiu wymiana 3 matek wyraźnie nie spodobała się robotnicom

Jeżeli wszystko dobrze pójdzie powinienem zacząć sezon z 5 rodzinami pszczelimi. Będąc dobrej myśli, nie licząc obcych rójek może uda się zazimować 10, może 15 rodzin? Ja jestem w stanie obsłużyć dowolną ilość rodzin

Ledwo liznąłem pszczelarstwa, a snuję opowieści jak bym robił to od lat

Pozdrawiam wszystkich forumowiczów, w szczególności założycieli. Dzięki, że dzielicie się za darmo swoją wiedzą. Bardzo dobrze, że jest coraz więcej ludzi, którym zależy na pszczołach, a nie na produktach pszczelich.