08.10.2018, 13:07
Jeszcze się zima nie zaczęła, a ja już kolejne rodziny spisuję na straty. Faktycznie pogoda sprzyja i namnożyło się os, szerszeni, no i tabuny polnych myszy i ryjówek. Nie wiem jak ryjówki dostały się do ula, ale wygląda na to, że dotychczasowe zwężanie wylotków nie było wystarczające. Przy okazji przeglądu (śmierdziało myszami na kilometr) nie znalazłem matki i pożegnałem się z jedną rodziną. W drugiej, gnębionej przez dziki, które z ula zrobiły sobie drapaczkę, więcej było os niż pszczół, plastry były już prawie bez pokarmu. A na dennicy ślady po obecności szerszenia. Zimowlę zaczynam z trzema ulami na minusie, a ramki po myszach idą na świeczki. Liczę na zakończenie przykrych niespodzianek. Niektórzy mają gorzej, jednemu gościowi, w miarę niedaleko, wytruli całą pasiekę (chyba z sześćdziesiąt rodzin).
Jeszcze tak nie było, żeby jakoś nie było.
Członek SPN WOLNE PSZCZOŁY
Członek SPN WOLNE PSZCZOŁY