25.09.2015, 08:31
W zasadzie dobrze by było jakby po odpaleniu tych mateczników ratunkowych przez pszczoły, zlikwidował ich większość i zostawił tylko 2-3. Więcej pszczół do opieki by przypadało na jeden matecznik.
pszczoła hodowlana a bioróżnorodność
|
25.09.2015, 08:31
W zasadzie dobrze by było jakby po odpaleniu tych mateczników ratunkowych przez pszczoły, zlikwidował ich większość i zostawił tylko 2-3. Więcej pszczół do opieki by przypadało na jeden matecznik.
25.09.2015, 08:35
Jak to jest z tymi matecznikami, czy dając do ula kilka różnych kawałków plastrów z jajami od różnych rodzin pszczoły pociągną mateczniki na wszystkich, czy tylko na wybranych? Ile takich mateczników mogą zrobić?
25.09.2015, 08:45
(25.09.2015, 08:35)Przemek napisał(a): Jak to jest z tymi matecznikami, czy dając do ula kilka różnych kawałków plastrów z jajami od różnych rodzin pszczoły pociągną mateczniki na wszystkich, czy tylko na wybranych? Ile takich mateczników mogą zrobić? Mogą zrobić i kilkanaście ale gdzie zrobią to już ich wolna wola.
25.09.2015, 08:56
(25.09.2015, 08:28)Krzyżak napisał(a):No tylko tam będzie mało matecznikow(25.09.2015, 08:20)bonluk napisał(a): Co do reszty to coraz bardziej skłaniam się do teorii, że pszczoły same wiedzą która larwa będzie najlepsza na matkę i Bartka te ratunkowe pewnie nie są gorsze niż inne z resztą sam ma parę takich matek i zawsze odznaczały się wigorem
25.09.2015, 11:55
u mnie co do zasady robiłem matki w sporych rodzinach. tylko w 2 rodzinach pociągnąłem mateczniki w takich słabych i łącznie mam z tego chyba 3 - 4 matki. Robiły po 6 - 7 mateczników w takiej rodzinie słabej z jedną podaną ramką z jajkami/młodymi larwami.
matki normalnej wielkości, dobrze się unasienniły, czerwią. więcej mi nie trzeba.
25.09.2015, 20:04
Z moich doświadczeń wynika że to większości predyspozycje genetyczne decydują o ilości mateczników.
Mam pytanie z innej baczki chodzi mi o tą lokalność pszczoły bo prowadzę pasiekę raczej wędrowną , czy to aby nie przeszkadza w ulokalnieniu pszczoły ?
25.09.2015, 20:17
Sławek, to raczej chodzi o kwestię klimatu, pożytków, długości zimy, występowania danych mikroorganizmów (w tym patogenów) itp. Wydaje mi się, że nie wywozisz gdzieś gdzie suche lato trwa 10 miesięcy, albo zima trwa od września do maja ;-) prawdopodobnie wywozisz do sąsiednich miejscowości, a to raczej jest ten sam klimat :-) więc to nie problem "lokalności". chodzi o to, żeby mieć przystosowaną pszczołę do Twoich warunków klimatycznych czy patogenów.
za to wg teorii jaką ja wyznaję pasieka wywożona przeżywa więcej stresów i to nie wpływa dobrze na odporność pszczół. stąd mi w ogóle nie przychodzą do głowy wywożenia na pożytki. Niech sobie żyją gdzie sobie żyją :-)
26.09.2015, 10:25
Tylko że u mnie pożytek kończy się na mniszku i resztę sezonu musiał bym je karmić ..
26.09.2015, 10:34
(26.09.2015, 10:25)slawekmalec1992 napisał(a): Tylko że u mnie pożytek kończy się na mniszku i resztę sezonu musiał bym je karmić .. Złe usytuowanie pasieki stacjonarnej . Nie masz możliwości rozbudowania bazy pożytkowej ? Tam gdzie masz mniszek może potem kwitnąć wiele innych roślin. Akacje można sadzić. itd.
26.09.2015, 10:55
26.09.2015, 11:01
Akacji nie ma .. Sadzenie to raczej nie wchodzi w grę, Pasieka stoi przy lesie raczej liściastym . Nie ma nawet zbyt dużo malin. Zdarzało mi się nie wywozić pasieki ale wtedy nawet węzy nie budowały zbytnio.
17.02.2016, 22:18
No tak z lekkim drżeniem zamieszczam poniższy link. Mam nadzieję, że znowu nie zostane zlinczowany.
![]() Oczywiscie, nie chodzi mi o zaakcentowanie polityki, lecz samego problemu, który moim zdaniem jest mocno związany z PN. https://gloria.tv/media/Gf3HFT7fmJo A jeśli się mylę, to prosze usunąć, by znowu nie było młynu. ![]()
17.02.2016, 22:43
Związek jakiś można dostrzec jak chce się dostrzec
![]()
25.03.2016, 11:30
Zastanawiałem się ostatnio nadcwzbogacaniem bazy genów. Co niektórzy sprowadzają matki z ròżnych regionów Europy i przy tym tworzą sie mieszanki. Czy jest wtedy sens bawić się w sprowadzanie? Skoro" wkoło komina" mamy taki miks?
25.03.2016, 12:24
A masz taki miks wokół swojego komina?
Od 2014r kupuję matki od różnych hodowców. W zasadzie pierwsze dwie kupiłem we wrześniu 2013r i od razu zauważyłem różnicę na + w całej pasiece. Niedoścignionym wzorem jest tutaj dudi (wiecie o kim mowa), który swoje pasieczne zoo ciągle powiększa ![]()
25.03.2016, 12:43
zmiana na + to pewnie będzie w zakresie heterozji i witalności w pierwszym(szych) pokoleniu(niach).
tylko nijak to się ma do przystosowania lokalnego - zwłaszcza dopóki leczysz. To nie jest takie proste zagadnienie. Generalnie uważam, że takie wprowadzanie dla stałego podtrzymania heterozji nie jest działaniem pozytywnym, bo nie pozwala się przeselekcjonować i przystosować odpowiednio populacji. Jest witalnie, pszczoły "wybuchają" rozwojem, są miodne, co do zasady zdrowsze genetycznie. tyle, że nie umieją lokalnie reagować i nie przystosowują się do lokalnych zagrożeń (w tym chorobami) W naturze rójki latały, przemieszczały się na większe odległości i przystosowanie szło w parze z różnorodnością. Dziś bywa tak, że pszczoły są nierojliwe, dzika populacja nie ma gdzie żyć i została wyparta, a pszczelarze sprowadzają sobie reproduktorki, które rozmnażają na całą pasiekę po 20, 50, 100 razy, albo sprowadzają po tyleż sióstr od hodowców. Jeżeli ma być wydajnie i krótkotrwale ma się poprawić w zakresie witalności to zapewne dobrze wykorzystać heterozję. Jeżeli ma być oparcie na przystosowaniu lokalnym, to wprowadzanie obcych genów musi być racjonalne i ostrożne, a do tego powinno być stale weryfikowane przez selekcję naturalną. Ja uznaję, że mogę wprowadzić po parę pszczół co jakiś czas, ale tylko od kolegów, którzy tak jak ja selekcjonują na przeżyciowość bez chemii. Z punktu widzenia moich celów i założeń wprowadzanie pszczół od hodowców mija się z celem - chyba że są to hodowcy, których absolutnym priorytetem jest przeżyciowość ponad innymi cechami. Jesteś pewny Grześku, że to wspomożenie nowymi genami jest Ci niezbędne?
"(...) a nawiasem mówiąc to super robote dla producentów odkładów robi oprócz warozy np MrDrone itp chociaż kto wie może to też producent i robi krecią robote
![]()
25.03.2016, 13:17
Grzegorz, nie słuchaj ultrasa
![]()
25.03.2016, 13:34
(25.03.2016, 13:17)MN napisał(a): Grzegorz, nie słuchaj ultrasa Oczywiście! popatrz jaka fantastyczna jest pula genetyczna kurczaków w wielkiej hali! są ich tam tysiące - to musi być fantastyczna pula genowa! ![]() Michał, jeżeli sprowadzane matki będą poddane selekcji naturalnej - to masz rację, ma to pewien sens (do pewnego stopnia), bo pula genetyczna jest weryfikowana przez przyrodę. Jeżeli ma to tak wyglądać jak np. u Polbarta, czy jak piszesz u Dudiego (nie znam jego sytuacji) - to ja mam spore wątpliwości w którą stronę to ma prowadzić ![]() Bioróżnorodność jest dobra, jeżeli jest weryfikowana. Grzesiek zrobi co uzna za słuszne. Zapytał o opinie czy sprowadzanie ma sens. Ty przedstawiłeś swoją, ja swoją. Ty cieszysz się, bo Ci się poprawiły zbiory miodu, ja mówię o długotrwałym przystosowaniu populacji. Dwa różne cele i zupełnie inne drogi do realizacji tych celów. Opowiadanie że zawsze dobrze jest namieszać co się da, jest bzdurą. Zależy co chcesz osiągnąć.
"(...) a nawiasem mówiąc to super robote dla producentów odkładów robi oprócz warozy np MrDrone itp chociaż kto wie może to też producent i robi krecią robote
![]()
25.03.2016, 14:29
Skoro ustawiłem się na to by poprawić miodność, łagodność i inne klasyczne ważne ceny i wyszło idealnie, co za problem, żeby dolewać krwi pszczół dobrych na przeżywanie? Sprowadzić raz elgona, raz jakąś astę, czy innego perszinga
![]() Kurczaki na fermach to kiepski przykład, bo są to niemal klony. Matkę pszczelą zapładnia kilkanaście, czasem kilkadziesiąt trutni. Im większy mix tym lepiej dla populacji.
25.03.2016, 14:34
(25.03.2016, 14:29)MN napisał(a): Skoro ustawiłem się na to by poprawić miodność, łagodność i inne klasyczne ważne ceny i wyszło idealnie, co za problem, żeby dolewać krwi pszczół dobrych na przeżywanie? Sprowadzić raz elgona, raz jakąś astę, czy innego perszinga Hodowla pszczół przypomina klatkową hodowlę kurczaków i świń. Niestety jak najgorsze zdanie mam na ten temat.
25.03.2016, 14:50
(25.03.2016, 14:34)Borówka napisał(a):(25.03.2016, 14:29)MN napisał(a): Skoro ustawiłem się na to by poprawić miodność, łagodność i inne klasyczne ważne ceny i wyszło idealnie, co za problem, żeby dolewać krwi pszczół dobrych na przeżywanie? Sprowadzić raz elgona, raz jakąś astę, czy innego perszinga To nie prawda. Chyba ze w "hameryce".
25.03.2016, 14:57
Kuba, hodowla pszczół oparta na wyhodowaniu dla całej pasieki pszczół po jednej matce i kilku rodzinach ojcowskich (oczywiście również tej samej linii) faktycznie może przypominać fermy kur. Prowadzenie pszczelego misz maszu wielorasowego opartego o dolewanie obcej krwi w niczym mi tego nie przypomina.
25.03.2016, 15:01
(25.03.2016, 14:57)MN napisał(a): Kuba, hodowla pszczół oparta na wyhodowaniu dla całej pasieki pszczół po jednej matce i kilku rodzinach ojcowskich (oczywiście również tej samej linii) faktycznie może przypominać fermy kur. Prowadzenie pszczelego misz maszu wielorasowego opartego o dolewanie obcej krwi w niczym mi tego nie przypomina. Ale nie tylko o to chodzi. Całe te wszystkiego zabiegi jak u Pana Junga, klatki, jakieś technologie chmary, sztuczne inseminacje, zamienianie, przesypywania, podkarmianie kiedy się tylko da, będzie na rozwój, grzałki, leki, węza, plastykowe ule, jakieś sztuczne hodowle na wyhodowanie super pszczoły typu Buckfast. Dla mnie to wszystko jest masakrą jedną wielką i zacząłem się dowiadywać na czym polega pszczelarstwo to tylko do tego mógłbym porównać. 95 % pszczelarstwa pewno na tym polega. Pszczelarstwo całkiem odeszło od natury.
25.03.2016, 15:08
(25.03.2016, 15:01)Borówka napisał(a):(25.03.2016, 14:57)MN napisał(a): Kuba, hodowla pszczół oparta na wyhodowaniu dla całej pasieki pszczół po jednej matce i kilku rodzinach ojcowskich (oczywiście również tej samej linii) faktycznie może przypominać fermy kur. Prowadzenie pszczelego misz maszu wielorasowego opartego o dolewanie obcej krwi w niczym mi tego nie przypomina. Borówka, wytłumacz mi proszę dlaczego, Twórca pszczoły Buckfast odszedł od natury?
25.03.2016, 15:11
(25.03.2016, 15:08)marbert napisał(a):(25.03.2016, 15:01)Borówka napisał(a):(25.03.2016, 14:57)MN napisał(a): Kuba, hodowla pszczół oparta na wyhodowaniu dla całej pasieki pszczół po jednej matce i kilku rodzinach ojcowskich (oczywiście również tej samej linii) faktycznie może przypominać fermy kur. Prowadzenie pszczelego misz maszu wielorasowego opartego o dolewanie obcej krwi w niczym mi tego nie przypomina. Dlatego, ze zabawił się w Boga sam będąc kapłanem jednego z jego wyznań zresztą, żeby było ciekawiej. Temat już był wałkowany. https://www.youtube.com/watch?v=ACUjQ6nD0-c
25.03.2016, 15:15
Demonizujesz. Typowe pszczelarstwo nie jest takie straszne. Oczywiście ma inne założenia niż Twoje, ale nie uważam, by było złe samo w sobie.
Celem pszczelarza zawodowego w Polsce jest wyprodukowanie miodu. Czasem innych pszczelich darów, ale generalnie skupiamy się na miodzie. Na Zachodzie dochodzi jeszcze zapylanie, ale tutaj zasady są jeszcze inne... Produkcja miodu jest prosta i chcąc mieć określone zbiory musisz odpowiednio się do nich przygotować. To biznes jak każdy inny. Nie ma sentymentów typu: oj biedne pszczółki poparzą się kwasem. Tak jak myśliwy trzaśnie lisa, bo tak ma być, czy hodowca norek odziera te ze skóry, żeby sprzedać na futro z norek. Jak spojrzysz na to szerzej można naprawdę naturalnie prowadzić pasiekę zawodową. Kwasy, olejki i cukier puder zamiast syntetyków typu antybiotyki, amitraza, czy kumafos ratują moim zdaniem pszczelarstwo. Może PN też się do tego trochę przyczyni, ale dalej uważam, że nie da się prowadzić pasieki zawodowej typowo środkami PN. Monokultury, z których pozyskuje się miód, transporty, konieczność posiadania jak największej liczby pszczół zbieraczek nijak się mają do PN i trzeba to zrozumieć. Sam mam chrapkę na PN, bo rozumiem wszystkie założenia pozytywne jakie wprowadza, ale na pewno będę miał również drugą, znacznie większą pasiekę, gdzie będę pszczoły wykorzystywał do czerpania zysku.
25.03.2016, 15:20
(25.03.2016, 15:15)MN napisał(a): Demonizujesz. Typowe pszczelarstwo nie jest takie straszne. Oczywiście ma inne założenia niż Twoje, ale nie uważam, by było złe samo w sobie. To Twoje epitety: złe czy dobre. Ja napisałem, że dla mnie w większości przypomina przemysłową hodowlę kurczaków i świń i to podtrzymuje.
25.03.2016, 15:20
(25.03.2016, 15:11)Borówka napisał(a):(25.03.2016, 15:08)marbert napisał(a):(25.03.2016, 15:01)Borówka napisał(a):(25.03.2016, 14:57)MN napisał(a): Kuba, hodowla pszczół oparta na wyhodowaniu dla całej pasieki pszczół po jednej matce i kilku rodzinach ojcowskich (oczywiście również tej samej linii) faktycznie może przypominać fermy kur. Prowadzenie pszczelego misz maszu wielorasowego opartego o dolewanie obcej krwi w niczym mi tego nie przypomina. Wykorzystał jedynie dar, podpatrywania , który otrzymał. I zawsze był skromnym człowiekiem, w słowach i uwagach do innych TEŻ.
25.03.2016, 15:23
(25.03.2016, 15:20)marbert napisał(a):(25.03.2016, 15:11)Borówka napisał(a):(25.03.2016, 15:08)marbert napisał(a):(25.03.2016, 15:01)Borówka napisał(a):(25.03.2016, 14:57)MN napisał(a): Kuba, hodowla pszczół oparta na wyhodowaniu dla całej pasieki pszczół po jednej matce i kilku rodzinach ojcowskich (oczywiście również tej samej linii) faktycznie może przypominać fermy kur. Prowadzenie pszczelego misz maszu wielorasowego opartego o dolewanie obcej krwi w niczym mi tego nie przypomina. Jakoś nie widzę tej skromności w opiniach hodowców Buckfasta. O nim samym niewiele wiem to się nie wypowiadam. Jedno czytałem o jego metodzie.
25.03.2016, 15:24
|
« Starszy wątek | Nowszy wątek »
|