Piotrek, masz sporo racji. dlatego też rzuciłem to "lecz", bo wiem jaką masz sytuację.
Większość z nas może wsiąść w samochód i pojechać 200 km po pszczoły, wyjąć kasę z portfela i kupić parę przezimowanych rodzin. Ty na pewno będziesz miał z tym większy problem - i finansowo i logistycznie.
Ale decyzję czym, jak i które leczyć musisz podjąć sam, bo nikt Ci tego nie jest w stanie ocenić - zresztą Ty sam też nie jesteś w stanie tego racjonalnie ocenić, bo tu nie ma reguł. Niektóre piękne rodziny u mnie skisły po podziałach, inne które przezimowały w 2 - 3 uliczkach pięknie odbiły i świetnie się rozwijają.... Przyroda ma swój klucz, ale badając 1, 2 czy nawet 100 czynników nie jesteśmy w stanie podjąć żadnych racjonalnych decyzji. pszczoły mające wysokie cechy odpornościowe na warrozę padają jak każde inne z różnych powodów.
Natomiast co Ci mogę poradzić, jeżeli chcesz iść w tym kierunku o jakim tu piszemy:
- podziel rodziny losowo, nie patrz na genetykę (nie patrz czy to Elgon czy nie Elgon - choć u mnie te pszczoły sobie nieźle radziły, to mogą przejść załamanie już za miesiąc czy dwa u Ciebie), teoretycznie ten elgon ode mnie przetrwał jedną zimę bez leczenia (to na razie żaden wynik, nie patrz na to w ogóle), ale praktycznie ma być może na starcie przez to więcej warrozy niż inne Twoje rodziny,
- namnażaj głównie te z części nieleczonej, ale rozmnażaj wszystkie,
- skup się na własnych pszczołach, a nie szukaj co chwila nowej cudownej linii, która ponoć jak głosi legenda przeżywa gdzieś tam. a więc ulokalniaj swoje i "kundlij" je ile wlezie,
- powiększaj z każdym rokiem część nieleczoną - maksymalnie do swoich możliwości,
- staraj się zachować u wszystkich rodzin maksymalnie dużo zasad o jakich tu piszemy,
- wybierz środek wg własnego uznania - każdy ma wady i zalety - w mojej ocenie najmniej szkodliwy jest tymol, ale tu jak wiesz zdania są podzielone,
- lecz bezwzględnie tylko 1 raz w sezonie (nie chodzi mi o ilość zabiegów, a o jednorazowy punkt w roku, tak, żeby mikroflora miała szansę się odbudowywać i żeby jednak obserwować presje warrozy - te, które będą mieć po roku duże porażenie eliminować, lub pozwalać na eliminację przyrody) - czyli np. jeżeli wybierzesz środek wymagający np. 3 zabiegów w odstępie paru dni czy tygodnia to zrób tak, ale potem daj pszczołom 11 miesięcy spokoju (żadnej walki z reinwazją czy innych zabiegów),
no i pamiętaj że to że będziesz leczył nie daje Ci żadnej gwarancji przeżycia pasieki - choć zapewne zwiększa krótkotrwałe szanse pojedynczych rodzin.
to rady jakie Ci mogę dać w Twojej sytuacji. Jak pisałem decyzja jest Twoja. powodzenia
(ps. przyjęła się ta matka?)